Drukuj
Nadrzędna kategoria: Regiony
Kategoria: Góry Sowie "Olbrzym" (niem. Riese)
Odsłony: 7658

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

I stało się! Raz, że w końcu uczestniczyliśmy w Ogólnopolskim, VI Zjeździe Eksploratorów Walim 2013, dwa, udało nam się trafić do naprawdę wąskiej grupy ludzi, którzy postawili stopę w nowo odkrytej sztolni na górze Soboń. Sztolnia ta znana jest już od dłuższego czasu, jednak wszelkie próby dostania się do niej przez właściwe wejście kończyło się fiaskiem, z powodu kilkudziesięciometrowego zawału. W 2012 roku Sowiogórska Grupa Poszukiwawcza poszła inną drogą. Dokonała udanego odwiertu za zawałem, wprowadziła tam kamerę i sfilmowała pierwszy raz od czasów wojny zupełnie nieznany do tej pory korytarz. Pierwszy człowiek wszedł tam dopiero w styczniu 2013 roku.

 

Styczeń 2012, pierwsza po wojnie eksploracja sztolni na Soboniu foto : S.G.P.

 

Relacja z pierwszej eksploracji ze strony www.sgpsztolnie.pl

"Sobota, 19 stycznia kilka minut po godzinie 20. Osoba pracująca na dnie 17,5 metrowego szybu dokuła się do sztolni. Emocje są wielkie. Pierwszy do sztolni wchodzi saper. Takie są przepisy i to on ma ocenić czy nie kryje się tu jakieś niebezpieczeństwo. W pogotowiu są strażacy, którzy nadzorują całą akcję. Saper bada także skład atmosfery. Po kilkunastu minutach daje zielone światło dla innych. Nie ma żadnego zagrożenia. Możemy zjechać na dół i wejść do środka. W sztolni panuje wysoka wilgotność powietrza. Jest tu ciepło. Temperatura dochodzi do 10 stopni Celsjusza. Wiemy, że w prawą stronę będzie zawał. Interesuje nas ta lewa strona. Mimo to kierujemy się w prawo. Drewniana obudowa dawno już przegniła. Belki i deski leżą teraz na spągu zakrywając całe torowisko. Spod tych belek, desek i skał, które oberwały się kiedyś ze stropu wystaje przewód elektryczny. Idąc dalej w kierunku zawału natrafiamy na puszki ebonitowe z sygnaturą, lampy i kilof. Po chwili stajemy naprzeciwko zawału. Według oceny sapera sztolnia została odstrzelona.

Teraz zawracamy i idziemy w kierunku przodka. Drążąc szyb wiedzieliśmy, że sztolnia kończy się na pewno przodkiem. Wynikało to z filmiku, który został nakręcony w momencie, kiedy wykonywane były odwierty. Mieliśmy nadzieję na jakieś boczne odnogi. Ponadto naszym priorytetem było po prostu dotarcie do tej sztolni.

Wzdłuż torowiska kolejki wąskotorowej przy lewym ociosie na spągu ułożona jest lutnia, którą doprowadzane było powietrze podczas pracy. Także i tu natrafiamy na przewód elektryczny z tymi samymi puszkami ebonitowymi i lampami. Dużym zaskoczeniem jest odnalezienie strzałki i cyfry zero na fluorescencyjnej foli. Dochodzimy do miejsca, które najbardziej nas interesowało. W świetle latarek po prawej stronie widać załom, emocje rosną. Czy w tym miejscu będzie boczny chodnik? Niestety nie. Ale widać, że rozpoczęto prace nad jego drążeniem.

Idziemy dalej. Po lewej stronie lutnia się kończy. Kilka kroków dalej na prawym ociosie oparte jest 3 metrowej długości przęsło torowe. Służyło ono do przedłużania torowiska w trakcie dalszego drążenia sztolni. Od tego miejsca do przodka dzieli nas zaledwie kilka metrów. Po lewej stronie złożone są dwie blachy. Torowisko się kończy. Przed nami przodek. Tu emocje i myśli kierowane są ku pamięci tych wszystkich więźniów, którzy katorżniczą pracą, swą codzienną męką, umieraniem i tragedią pracowali w tej sztolni.

Na przodku w odwiertach wbite są dwa drewniane ubijaki do upychania ładunków strzałowych. Kilka kroków wcześniej leżały narzędzia: kilofy, klamry górnicze, toporek ciesielski. Deski i belki poskładane w jednym miejscu. Wszystko to sprawiało wrażenie jakby za chwilę do sztolni mieli wejść Ci więźniowie by wrócić do do tej ciężkiej pracy. Dla wielu było to jedno z najmocniejszych przeżyć związanych z dotarciem do wnętrza trójki."

 

Wszystkie przedmioty odnalezione w sztolni przekazane zostały konserwatorowi zabytków. Po ich oczyszczeniu i opisaniu będzie je można zobaczyć w specjalnej ekspozycji poświęconej tej akcji w Muzeum Sztolni Walimskich.

 

foto : S.G.P.

 

foto : S.G.P.

 

foto : S.G.P.

 

W oczekiwaniu na zejście pod ziemię


 

Sobota 14 września 2013 roku nie należała do najpiękniejszych dni. Od nocy dość mocno padało, w dzień czasami nawet lało. W niczym jednak nie przeszkadzało to uczestnikom VI Zjazdu Eksploratorów Walim 2013, oczekującym w lesie na Soboniu, na zejście do sztolni, w której od czasów wojennych, ludzka stopa stanęła dopiero w styczniu 2013 roku, czyli 68 lat po jej zakończeniu. Mimo, że minął jakiś czas od pierwszego wejścia, i wiele przedmiotów zostało już wyciągniętych, dziś także ma się nieodparte wrażenie, że to miejsce katorżniczej pracy zostało opuszczone tylko na chwilę...

Nigdy nie należy zapominać o tysiącach więźniów, którzy stracili życie w tych podziemiach, realizując nieznany do dziś plan hitlerowskich Niemiec.

 

 

pozostałości instalacji naziemnych na Soboniu

 

pozostałości instalacji naziemnych na Soboniu

 

pozostałości instalacji naziemnych na Soboniu

 

pozostałości instalacji naziemnych na Soboniu

 

w oczekiwaniu na zejście

 

w oczekiwaniu na zejście

 

w oczekiwaniu na zejście

 

w oczekiwaniu na zejście

 

w oczekiwaniu na zejście

 

w oczekiwaniu na zejście

 

w oczekiwaniu na zejście

 

w oczekiwaniu na zejście

 

w oczekiwaniu na zejście

 


około 20 metrów w dół...

 

Sztolnia



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wychodzimy i oczekujemy na pozostałych...



 

agregat dał trochę światła po drodze na dół

 

takim otworkiem w dół i z powrotem, dobrze, że szyb troszkę szerszy...

 

 

 

 

Relacja i podsumowanie VI Zjazdu Eksploratorów Walim 2013 - już wkrótce !

 


Przygotowali : Matthias i Christophorus